sobota, 10 lipca 2010

Odchodząc. Agonia stalowego przyjaciela


Widok umierającego roweru jest strasznie przykry. Od kilku tygodni, a może już miesięcy, obserwuję tę porzuconą damkę; jak powoli kona. Najpierw zniknęło siodełko wraz ze sztycą, potem tylne koło. Przednie jest pogięte w ósemkę. Brakuje łańcucha. Metal rdzewieje, lakier stracił połysk. Ciekawe jaka historia kryje się za tym wrakiem? Czy właściciel (-ka) po prostu go porzucił? A może zachorował lub zmarł?

Nie tak powinni odchodzić nasi stalowi przyjaciele. No właśnie: a jak? Co robicie ze starymi zużytymi rowerami? Pamiętając o tym, ile kilometrów dzięki nim pokonaliście?

Moje stare rowery znalazły nowych właścicieli. Warto takiego staruszka sprzedać za parę groszy albo i podarować komuś, kto jeszcze będzie go używać. Porzucenie gdzieś w lesie by zgnił jest równie nieludzkie, co zostawienie psa przywiązanego do drzewa.

==Radar==

1 komentarz:

Luke pisze...

Dziwi mnie to, że nikt z ekip sprzątających nie zainteresował się tym rowerem (a właściwie jego wrakiem).